czwartek, 22 września 2011

Adam Przechrzta "Pierwszy krok"

“Księżniczka Alijah zmierzyła krytycznym wzrokiem swoje odbicie w lustrze i z aprobatą skinęła głową. Była śliczna. Rzecz jasna, była też mądra, ale tego lustro nie pokazywało. Przez moment dziewczynka zastanawiała się nad założeniem okularów, jednak zrezygnowała z tego pomysłu. Być może ich noszenie rzeczywiście sugerowałoby głęboką, uzyskaną w czasie wielogodzinnych badań wiedzę, lecz stanowczo psułoby owal twarzy."

Już po tym któtkim fragmencie widać dokładnie jakiego typu powieścią jest "Pierwszy krok" Adama Przechrzty i dla kogo został napisany. Każdy, kto nawet delikatnie nudząc się przy lekturze Belgariady Davida Eddingsa poczuł miętę do cykli Elenium i Tamuli, poczuje się jak wśród starych znajomych. Książka jest dokładnie takim rodzajem fantasy, jakie oferował nam amerykański pisarz: lekkim i przyjemnym, często ze śmiesznymi sytuacjami, specyficznymi dialogami, świadczącymi o istnieniu tylko dwóch rodzajów ludzi: skończonych bohaterów i skończonych idiotów. Podobnie jak u Eddingsa, Adam Przechrzta oferuje w "Pierwszym kroku" opowieść w całości opartą na umiejętnościach magicznych i zdolnościach bitewnych licznych postaci, które pałają do siebie nawzajem miłością lub nienawiścią. Nie ma tu nikogo, kto choć odrobinę wystawałby z miary: kobiety są piękne i śmiertelnie zakochane lub absolutnie nienawidzące, mężczyźni to herosi nie wahający się przed wejściem w otchłań z poczucia obowiązku lub miłości, albo są drapieżcami wysługującymi się innymi, oszustami i tchórzami. Dzieci natomiast mają mnóstwo ukrytych talentów i posiadają wybitną inteligencję oraz niezwykle robudowaną świadomość istnienia oraz własnej tożsamości.

Taki typ lektury trzeba lubić; książki w których od istnienia pojedynczego człowieka zależy pokój na świecie, książki mówiące o rzeczach niebywałych, o magii przepotężnej, przy tym nie posiadającej praktycznie żadnych reguł, w której jeden mag potrafi przenieść się natychmiast na drugi koniec świata lub zablokować dostęp do ogromnego miasta, po czym po kilkuminotowym odpoczynku jest znowu gotów do robienia hokus pokus. Brzmi bardzo nielogicznie i głupio, ale każdy, kto polubił Sparhawka, Ehlanę, Aphrael i plejadę rycerzy oraz ich licznych wrogów u Eddingsa, ten nie oprze się także lekturze przygód Adama de Sarmac oraz jego towarzyszy obu płci i różnego wieku, przeżywających podobnie barwne przygody.

Pierwszy krok, Fabryka Słów 2008, 512 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz