piątek, 12 sierpnia 2011

Orson Scott Card, sagi "Powrót do domu" tom 1. "Pamięć Ziemi"

O tym, że Orson Scott Card należy do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich wiemy od dawna. Religia owa widoczna była w dokonaniach autora, szczególnie w “Opowieści o Alvinie Stwórcy”. W przypadku cyklu “Powrót do domu” pisarz poszedł jednak jeszcze dalej - postanowił bowiem podstawowe elementy swojej wiary przekształcić tak, by stały się głównym motywem zupełnie nowej, ale przecież starej historii.

Rzecz rozgrywa się na planecie zwanej Harmonia, i już po tej nazwie widać wyraźnie, o czym będzie książka. Dawno, dawno temu (prawie 40 milionów lat wstecz) ludzkość stanęła na krawędzi zagłady. Oczywiście tylko i wyłącznie z powodu własnej głupoty i ograniczeń. Człowiek jest najbardziej niszczycielskim stworzeniem na Ziemi, a przy tym bez wątpienia owej Ziemi panem - efekt może być tylko jeden, pytaniem pozostaje tylko termin ostatecznego krachu. O tym autor także wielokrotnie pisał.

Jest jednak człowiek też istotą pełną sprzeczności - stąd nikogo nie zdziwi fakt, że pewna część ludzi była w stanie przed zagładą wyrwać się z ojczystej planety. Wówczas też zostały podjęte kroki, by taka sytuacja już nigdy się nie wydarzyła. Do życia została powołana nowa istota - superkomputer tkwiący gdzieś na orbicie, zasilany bezpośrednio dzięki promieniom słonecznym, mający wpływ na życie mieszkańców Harmonii, zwany Nadduszą. Sztuczna inteligencja potrafi wpłynąć na umysły poszczególnych ludzi tak, że tematy dotyczące wojny i zbrojeń nie były podejmowane. Część ludzi sobie z tego zdaje sprawę, część Nadduszę uważa za mit, inni jeszcze za swego rodzaju bóstwo. Opowieść Carda rozpoczyna się w momencie, gdy Naddusza powoli traci kontrolę nad ludźmi. Coś się dzieje złego z superkomputerem, i znając ludzi, wykorzystają oni od razu nadarzającą się okazję do osiągnięcia chwały i władzy, oczywiście przez mordowanie innych w obrębie własnego gatunku.

Oczywiście nie wszyscy ludzie myślą w ten sposób. Bohaterami jest rodzina, w której mamy pełno sprzeczności i konfliktów, zaraz obok wzajemnego szacunku i zrozumienia. Ta rodzina podejmie wyprawę, mającą na celu wyjaśnienie wielu kwestii - nie tylko kłopotów Nadduszy, ale także przeszłości, odkrycia tego, co Naddusza ukrywał przed ich umysłem, wywołując w ludziach uczucie zapomnienia.

Motyw jak widać może się podobać. Dla mnie osobiście zapowiadał się rewelacyjnie. Tym większe było rozczarowanie, które rosło z każdą kolejną przewróconą stroną. “Pamięć Ziemi” okazała się lekturą przeraźliwie... nudną. Autorowi udało się tak ciekawy pomysł przedstawić przy pomocy monotonnej lektury kolejnych przemyśleń bohaterów i licznych rozmów zahaczających o filozofię, które jednak rzadko bywają zajmujące. Card skupił się prawie tylko na filozoficznych rozważaniach, zupełnie ignorując inne niezbędne do dobrej zabawy elementy, takie jak na przykład akcja. Książka na zawsze pozostanie w mej pamięci, właśnie przez kształt, jaki autor jej nadał - pomysł, który można było przeprowadzić dynamicznie, z polotem, a przy tym nie ograniczając wcale filozoficznych rozważań (a autor “Gry Endera” przecież tak pisać potrafi) został okrojony i sprowadzony do lektury, która zamiast przynieść czytelnikowi przyjemność i nieco poszerzyć jego horyzonty, stała się wyzwaniem. Wyzwaniem, któremu nie podołałem - po drugi tom raczej nie sięgnę.

The Memory of Earth, Prószyński i s-ka 2011, 296 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz