wtorek, 8 marca 2011

Greg Bear - Darwin, tom 1: "Radio Darwina"

W wyniku przebudzenia od tysięcy lat uśpionego w ludzkim DNA wirusa, dochodzi do rozprzestrzenienia się tajemniczej choroby, zwanej grypą Heroda. Tak okrutna nazwa nie wzięła się znikąd - grypa atakuje płody powodując u wszystkich zarażonych kobiet poronienia. Świat (czyli jak zwykle Ameryka) musi odpowiedzieć sobie na pytanie: co robić, by w ogóle powstało kolejne pokolenie? Sytuacja jest dramatyczna.

To był telegraficzny skrót niezwykle rozbudowanej z naukowego punktu widzenia fabuły, w której odnajdziemy nie tylko dowody na istnienie tajemniczego schorzenia w przeszłości, a nawet nie tylko o ludzi (jako homo sapiens sapiens), ale i u neandertalczyków. Okazuje się, poronienie nie jest jedynym efektem działalności wirusa, bowiem natychmiast po nim kobieta jest znowu w ciąży, tym razem bez udziału mężczyzny, z niepokalanego poczęcia. Dochodzi do potwornych zamieszek, otwiera się raj dla wszelkiego rodzaju kaznodziejów, demagogów i innych prymitywnych istot głoszących nadejście piekła i sądu ostatecznego, a z drugiej strony co odważniejsi naukowcy zaczynają zastanawiać się czy Herod to choroba, czy może nie ewolucja... Rząd nie potrafi opanować sytuacji, pojawiają się coraz częściej trupy, dochodzi do pomysłów rodem prosto z totalitarnego państwa, o rejestracji zarażonych, odbieraniu potomstwa do badań.

A wszystko to obserwujemy przez poznawanie kolejnych losów kilkorga naukowców, badających różne aspekty tej samej sprawy, z różnych punktów i dla różnych instytucji. “Radio Darwina” stara się być bowiem też po prostu opowieścią o miłości dwojga ludzi, pragnieniu posiadania potomstwa i szczęścia. Tu warto dodać, że Greg Bear świetnie prowadzi dialogi naukowe, umiejętnie przepycha czytelników przez gąszcz wiedzy, jeśli nawet nie potrafimy jej pojąć, to możemy ją przyjąć, przełknąć, strawić i czytać dalej - to wielka sztuka. Nieco gorzej natomiast wychodzą mu fragmenty “życiowe”, wszelkie opisy miłości czy dialogi nie dotyczące głównego tematu (choć jest takich naprawdę niewiele).

Najlepsza jednak w książce jest odwaga autora, który po zgromadzeniu tak potężnego SCIENCE odsłania przed nami niezwykłe wręcz FICTION, z elementami, które u wielu innych pisarzy mogły brzmieć po prostu śmiesznie, okazać się nie do przyjęcia. Greg Bear jednak nie waha się ani chwili i to, co ostatecznie prezentuje czytelnikowi jest tak dobre, że sięgnięcie po tom drugi - “Dzieci Darwina” - jest jedynym odpowiednim odruchem po zakończeniu lektury.

Darwin's Radio, Solaris 2009, 504 strony

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz