środa, 16 lutego 2011

Anthony Burgess "Mechaniczna pomarańcza"

“Mechaniczna pomarańcza” to powieść, która przede wszystkim atakuje czytelnika mnóstwem pozytywnych wrażeń przez sam zastosowany tu język - prawdziwy eksperyment lingwistyczny. Książka została napisana wymyśloną, nieistniejącą mową, będącą połączeniem angielskiego slangu z zapożyczeniami z rosyjskiego, którym posługują się bohaterowie, młodzież. Jako że treść jest podana w formie opowieści głównego bohatera, Aleksa, jedyne momenty, w których język jest prosty w zrozumieniu to te, gdy Alex cytuje napotkane, starsze od niego, obdarzone autorytetem postaci, np. członków rządu. Świetną robotę wykonał polski tłumacz, Robert Stiller, przekształcając tę specyficzną mowę tak, by jednocześnie zachowała ślad oryginału, ale była zrozumiana bez problemu przez Polaków.

Książka opowiada o kilku latach z życia Aleksa, młodocianego przestępcy, który w dzień śpi i wypoczywa, a wieczorami ze swoim gangiem się doskonale bawi. Zabawa ta jest dość brutalna, bowiem polega na stosowaniu praktycznie nieograniczonej przemocy wobec wszystkich, którzy znajdą się na ich drodze. Nie tylko kradną, ale dla przyjemności biją, gwałcą, a potem spokojnie wracają do ulubionego lokalu i wydają “zarobione” pieniądze na drinki z narkotykowymi wstawkami.

Alex jednakże ma pecha - trafia w końcu do więzienia, i tu zaczyna się jakby druga strona historii. Autor wyraźnie wskazuje, że coś tak abstrakcyjnego jak resocjalizacja nie istnieje, i prezentuje wymyślony przez siebie system “warunkowania” przestępców tak, by nie byli fizycznie zdolni do przemocy. Poddany eksperymentowi Alex po wyjściu z więzienia nie zmienił się ani na jotę, lecz ilekroć pragnie zachować się zgodnie z własnymi zwyczajami doznaje niebywałych cierpień. Co więcej, ów eksperyment okazuje się być niczym innym, jak tylko narzędziem kontroli ludzi, obywateli. Ten wątek nie jest jednakże dostatecznie rozwinięty, więc klasycznej dla fantastyki socjologicznej walki o prawdę tu nie spotkamy. Pewnie, że bohater będzie wykorzystywany przez różne środowiska do swoich politycznych celów, ale w nie tak wielkim stopniu, jak się spodziewałem.

Burgess w “Mechanicznej pomarańczy” ukazał bardzo ciekawy świat, który niestety ma bardzo wiele wspólnego z tym, w którym my sami teraz żyjemy. Młodzi ludzie nie posługują się już normalnym, zdrowym językiem, powtarzając za prymitywnymi społecznościami zachodu skrócenia, tworząc neologizmy i co najgorsze używając słów, których znaczenia nie pojmują, zatem w ich mowie nabierają one zupełnie nowego. Przemoc tu opisana jest także częścią naszego życia, przecież co chwilę się słyszy o zwyrodnialcach i zboczeńcach, których w społeczeństwie ilość zdaje się nieustannie rosnąć. Włamywanie się do domostw obywateli celem rabunku i gwałtu to przecież nic innego, jak spotykane i u nas zabijanie dla kilkunastu złotych, czy wręcz tylko dla możliwości obejrzenia na żywo śmierci innej, żywej istoty. Pytaniem pozostaje, kiedy ktoś wpadnie na pomysł odejścia od klasycznie pojmowanej resocjalizacji i wymyśli jakiś nowy sposób radzenia sobie z tępotą i bezmyślnością, rozmnażającą się wokół nas jak króliki w Australii? I czy jest to w ogóle możliwe?

A Clockwork Orange, Vis-a-Vis/Etiuda 2009, 256 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

1 komentarz: