czwartek, 30 grudnia 2010

Brian W. Aldiss, Helikonii tom 1. "Wiosna Helikonii"

Trylogia Helikonii Briana W. Aldissa opisywana przez czytelników jest zgodnie, jak rzadko kiedy w przypadku literatury science fiction. Słowo, które używane jest w jej kontekście najczęściej, i z którym naprawdę trudno jest się nie zgodzić, brzmi: monumentalna. Punktem wyjścia dla autora był pomysł prezentacji świata, na którym pory roku rozłożone są na całe tysiąclecia, w wyniku specyficznego układu orbit zarówno samej Helikonii, jak i dwóch słońc, wokół których krąży.

Wiosna Helikonii rozpoczyna się w momencie, gdy szybkimi krokami ku końcowi zbliża się zima. W prologu poznajemy Juliego, chłopca rzuconego w wir wydarzeń, które zupełnie zmienią jego życie, a szczególnie wiedzę o świecie, w jakim przyszło mu żyć. Pozostawiony sam sobie zmuszony jest do podejmowania trudnych decyzji, odrzucenia takiego życia, jakie znał jego lud i poznania nowego. Prolog, niebywale długi, skupia się na ukazaniu sposobu myślenia chłopca, który jest punktem wyjścia do przedstawienia całej historii rasy ludzkiej, zmuszonej do wyjścia z zimowego ukrycia i życia pełnego znoju i wzięcia planety w posiadanie.

Okazuje się bowiem, iż Helikonia zamieszkana jest przez różne rasy, w tym dwie najważniejsze: ludzi i ancipitów. O ile czas zimy, w przeliczeniu na ziemskie lata trwającej wiele stuleci, należy do tych drugich, o tyle czas ciepła to czas ludzi. Jednakże owych wiele wieków śniegu i mrozu kompletnie zniszczyło cywilizację z czasów poprzedniego ciepła, i teraz Juli, po obudzeniu w sobie pragnienia budowy nowego porządku, staje się założycielem plemienia, które od początku będzie budowało przyszłość.

Brian Aldiss w dość powolny sposób, krok za krokiem, przedstawia kolejne etapy budowania cywilizacji, posługując się w tym celu kilkoma bohaterami, należącymi do kolejnych pokoleń. Pod pozorem historii ich życia, czynów i myśli, ukazuje kolejne etapy, nie mając złudzeń co do natury człowieka. Spora część książki spodoba się wielbicielom fantastyki socjologicznej, gdzie obserwować będziemy odejście od zbieractwa i myślistwa, przez handel, w końcu wreszcie uzmysłowienie sobie przez ludzi faktu, iż nie ma innej drogi, jak ta, która polega na stworzeniu zorganizowanej struktury plemiennej, gdzie każdy powinien znać swoje miejsce i wykonywać swoje obowiązki z myślą o dobru wszystkich. Jacy jednakże ludzie są, wiemy wszyscy doskonale, dlatego nie obejdzie się bez awantur, morderstw, przywłaszczania sobie nie swojego mienia, manipulacji. Ostatecznie do głosu dojdzie także nieco rozsądku, w końcu przywódcy dojrzeją do zrozumienia, iż nie ma innej drogi ku przyszłości, jak przede wszystkim pogłębianie wiedzy o otaczającym ich świecie.

Nie jest tak, by cała wiedza poprzedników była utracona. Ale przebić mur tradycji, wyniesionej jeszcze z czasów zimy, nie jest łatwo. Wszystko w dodatku dzieje się niezwykle szybko – ludzie dożywają góra czterdziestu lat, w tak trudnym świecie przyszło im żyć, a wiosna następuje błyskawicznie, by następnie zmienić się w lato, które z kolei trwać będzie wiele wieków. Na przestrzeni życia jednego z bohaterów zmianie ulega absolutnie wszystko. Pojawiają się nowe choroby, nowe plemiona, nowi ludzie i inne istoty. Trwa konflikt z ancipitami, którzy doskonale wiedzą o końcu swojego czasu, lecz mimo wszystko natura każe im jeszcze walczyć o swoje. Aby dodać jeszcze więcej fabularnego zamieszania, okazuje się, iż na orbicie Helikonii znajduje się stacja kosmiczna, zasiedlona przez Ziemian, którzy żywot bohaterów oglądają niczym najlepsze kino, zagłębiając jednocześnie tajemnice planety.

Pewnym problemem książki jest fakt, iż dla niektórych czytelników może być momentami dość trudna do zrozumienia, wymaga uwagi i zastanowienia, wszak to prawdziwe science fiction, więc wszystko opisane jest dokładnie, cały ten mechanizm działania, na którym opiera się system pór roku. Trzeba dać się wciągnąć, by po pewnym czasie za naturalne brać rozliczne różnice między liczeniem lat, małych lat i wielkich, w zależności od słońca, względem którego są liczone. Bez pełnej uwagi, lektura momentami będzie ciężka. Podobnie wygląda kwestia tak wielu zdarzeń na przestrzeni tak niewielu lat – od plemienia do potężnego miasta, które zaczyna nawet bić monetę, więc i pieniądz został ponownie wynaleziony, a wszystko to w czasie żywota jednego pokolenia. Nie są to jednak wady, wszak właśnie o to w tym cyklu chodzi, by ukazać tak wiele, w tak krótkim czasie, to właśnie jest Helikonia. Trudno jest Wiosnę... porównać z innymi książkami, to klasa sama w sobie, a najważniejsze odkrycie, jakie przynosi, to postać samego autora. Trudno zrozumieć, jak słabo znanym pisarzem jest Aldiss na tle od dziesiątek lat wynoszonych na piedestały innych twórców, i jak jest to niesprawiedliwe, gdyż nawet ta jedna książka, zaledwie tom pierwszy znacznie większej całości, bije na głowę niejedną pozycję zaliczaną do ścisłego kanonu science fiction.

Heliconia Spring, Solaris 2008, 480 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz