sobota, 16 października 2010

Magda Parus, Wilcze dziedzictwo (1) "Cienie przeszłości"

Cena ebooka w świeżo otwartym dziale książek elektronicznych w Empiku była tak atrakcyjna, że zastanawiałem się może całe osiem sekund, nim powieść kupiłem. Skoro wszyscy atakują wampiry i anioły, najwyższy czas poczytać coś krajowego na temat wilkołaków. A przy okazji sprawdzić na ile sprawnie przygotowywane są obarczone zabezpieczeniami DRM treści elektroniczne, na które od tylu miesięcy czekałem.

Piszę: krajowego, ale jak się okazało, krajowa jest tylko (znaczy się: aż) autorka, a bohaterowie to obcokrajowcy, podobnie miejsce akcji rzadko zahacza o Polskę. Bohaterem jest młody, świadomy swojej odmienności wilkołak (co jest ważne), buntownik o długich włosach (a jakże!), który prowadzi szeroko zakrojone śledztwo, mające na celu odnalezienie siostry. Jednak nim czytelnik to zrozumie, czeka go prawdziwy bój z systemem, w którym powieść została napisana: absolutnie dziwnym, bardzo nietypowym, wymagającym od nas pełnego zaangażowania i sporej cierpliwości.

Książka nie prezentuje żadnych wstępów czy wyjaśnień, od samego początku znajdujemy się w centrum wydarzeń, dookoła panoszy się spora liczba bohaterów, ich wzajemne relacje są na tyle skomplikowane, że dodatkowo utrudniają rozeznanie się w wydarzeniach. Bach! Colin nawiedza w towarzystwie niejakiego Alberta domostwo Antoine'a. Trach! Poznaje jego córkę – wilkołaka. Bęc! Już są zakochani, stale rozmawiają dzięki wspaniałemu darowi telepatii. Rym-cym-cym – szukamy jakiegoś profesora, tajnej kliniki, potem nagle znowu jest mowa o siostrze Emily, pojawia się znikąd młody wilczek Caramel, Antoine przeżywa rozterki przybranego ojca wilkołaka... Często fabuła przypomina czeski film. Najgorsze natomiast jest to, że główny bohater (też nie zamierza ułatwiać poznania treści, raz zwany Vernonem, to znowu Colinem, w zależności kim aktualnie się czuje i z kim rozmawia) jest typem tak beznadziejnie durnym, że wiara, iż jakakolwiek kobieta, a niechby i całe życie odcięta od świata i nieznająca żadnych chłopców się w nim zakocha, jest nie do przyjęcia. Colin to typ totalnego choleryka-histeryka, który w „normalnym świecie” nie przetrwałby ani chwili, natychmiast ktoś by go uspokoił z poczuciem wyższej konieczności usprawiedliwiającej przemoc.

Fakt, iż bohatera nie lubimy, mocno przeszkadza w pełnym zaangażowaniu w fabułę. Śledztwo z czasem zaczyna nabierać rumieńców, nie raz i nie dwa czytelnik zostanie zaskoczony wydarzeniami, znajdzie się całkiem sporo bardzo fajnie opisanych sytuacji. Jednakże całość jest napompowana przydługimi dialogami które najzwyczajniej w świecie szybko zaczynają być nużące, a fakt, iż bohater mimo upomnień z wielu stron w ogóle się nie zaczyna zastanawiać nad sobą, pozwalając by tępy gniew wywołany brakiem wyobraźni nim rządził powoduje, że w zasadzie niezbyt chce się sięgać po kolejny tom... mimo urwania akcji w trudnym momencie. Paskudna sytuacja, gdy czytelnik o zapoznaniu się z kolejną częścią myśli głównie nie z chęci poznania dalszych losów, ale ze względu na czas i pieniądz, który poświęcił dla tomu pierwszego. Wypada się dowiedzieć co było potem...

Na koniec warto zauważyć, że wydawnictwo Virtualo, będące organem odpowiedzialnym za konwersję skanu książki do formatu EPUB nie zasługuje na wielkie brawa i bukiet kwiatów. Mamy sporo pomniejszych błędów, ale ok, wszak w drukowanych książkach też zawsze jakieś znajdziemy. Gorzej jednak, że powieść skonwertowano łącznie ze zbędnymi formularzami zakupu książek w RUNIE (co jest po prostu głupie), a fakt, iż zamieszczone z tyłu reklamy innych pozycji nie zostały oddzielone żadnymi podziałami na chociażby nową stronę woła o pomstę do nieba – jest tak brzydko, że pękają oczy.

Wilcze dziedzictwo. Cienie przeszłości, Runa 2007, 432 strony (w wersji elektronicznej: 348 ;)

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz