niedziela, 18 lipca 2010

Orson Scott Card, Sagi Endera tom 4: "Dzieci Umysłu"

„Dzieci Umysłu” to w zasadzie druga część trzeciego tomu "Ksenocyd". Jest to zakończenie całej historii Endera, zarówno tej z pierwszej książki, opowiadającej o małym chłopcu, jak i tej rozpoczętej w "Mówcy Umarłych".

Flota Gwiezdnego Kongresu stale podąża ku Lusitanii z zamiarem zniszczenia planety wraz z zamieszkującymi ją rasami. Nikt w kongresie nie jest świadom, iż wirus descolady został opanowany i zmieniony tak, że jednocześnie możliwa jest egzystencja pequeninos (prosiaczków, rasy pochodzącej z Lusitanii), ale znikło śmiertelne zagrożenie dla obcych, spoza planety.

Ender schodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwają się, zgodnie z tytułem książki, dzieci jego umysłu, powstałe podczas pierwszej podróży szybszej od prędkości światła. Młoda Valentine wraz z Mirem dokonują obserwacji coraz to kolejnych planet, przenosząc sporo pequeninos, robali i ludzi na nie, by ewentualna zagłada Lusitanii nie była prawdziwym ksenocydem. Z kolei Peter wraz z Wang-mu muszą przekonać Kongres, a raczej ludzi, na Kongres mających wpływ, że użycie broni zagłady nie jest niczym uzasadnione.

Z fascynacją obserwujemy Petera, jako uosobienie wszystkiego, czego Ender w samym sobie nienawidził i czym się brzydził w swojej osobie. Wang-mu w pewien sposób go uspokaja, ale i uzupełnia, razem toczą wspaniałe rozmowy, jednocześnie pełne humoru, ale i głębszych myśli i spostrzeżeń. Podobnie wyglądają ich spotkania z kolejnymi ważnymi dla Kongresu postaciami, jest tu kilka przepięknych momentów, gdzie następuje konfrontacja w japońskim, pełnym szacunku dla rozmówcy stylu. Warto dodać, że Peter jest świadomy swojego pochodzenia, wie, że jest w nim wiele z pierwszego Petera Wiggina sprzed trzech tysięcy lat, człowieka, który zjednoczył ludzkość, największego z Hegemonów. Ale zna także drugą stronę swojej osoby, zdaje sobie sprawę, że jest sztucznie wykreowanym, złym odbiciem Endera.

Jak na ostatni tom przystało, Card ukaże czytelnikowi całą, brutalną prawdę o Enderze Ksenobójcy i Mówcy Umarłych w jednej osobie. Zostaną odkryte wszystkie karty, wyjaśnione wszystkie jego zachowania, przypomniane ogromne zasługi i ciężkie grzechy.

Książka ponadto prezentuje nieco nietypowy, zwłaszcza na tle poprzednich części wizerunek człowieka jako istoty. Card stale nas bombardował samą prawą o nas samych, jakimi jesteśmy zwierzętami, mordercami, bez chęci zrozumienia innych – i nagle zaczyna ukazywać filozofię, która zmierza do zmian w ludziach. Trudno w to uwierzyć, ale... może się uda? Dowódca floty, jego oficerowie to postaci posiadające serca, czują brzemię obowiązku, ale nie są bezwolnymi maszynami do wykonywania rozkazów. Doskonale też wygląda wzmianka o uzbrojeniu/rozbrojeniu systemu DM, odpowiedzialnego za zagładę życia. Rozbrojenie odbywa się bez użycia jakichkolwiek kodów, do czego wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, natomiast uzbrojenie wymaga gigantycznego wysiłku wielu dowódców jednocześnie w sprawę zaangażowanych. Wiemy, że tak być powinno, ale jakoś taki system do ludzi nie pasuje..

Książka w bardzo dokładny sposób rozwiązuje wszystkie wątki: samego Endera, dzieci jego umysłu, siostry Valentine, rodziny Ribeira, towarzyszącej bohaterowi od tomu drugiego, komputerowej jaźni Jane, prosiaczków i robali. Warto było się lekko znużyć pierwszymi fragmentami „Ksenocydu”, bo w połączeniu z „Dziećmi Umysłu” okazuje się być pełną opowieścią, której skrócenie mogłoby zrobić sadze Endera krzywdę.

Children of the Mind, Prószyński i S-ka 1998, 2003, 2010, 376 stron
Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na Lubimyczytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz